Religia na Kubie – Porozmawiajmy o Kubie odc. 6
Adam Kwaśny opowiada o religiach na Kubie. O Santerii i Palo monte, które łączą wierzenia nigeryjskich Yorubów, Bantu z Kongo, chińskich przybyszów, Indian mieszkających na Kubie, zanim odkrył ją Kolumb, oraz chrześcijan. Afrokubańskie wierzenia mają dziś na Kubie bardzo wielu wyznawców i prawdopodobnie stanowią najliczniejszą grupę religijną. Wędrując po ulicach Hawany i innych miast możemy zobaczyć kobiety i mężczyzn noszących kolorowe koraliki na szyi lub na nadgarstkach, to są wyznawcy Santerii lub Palo monte. Adam Kwaśny wyjaśnia, które z kolorów przypisane są poszczególnym bóstwom, nazywanym na Kubie orichas. Opowiada też w jaki sposób Kubańczycy podchodzą do swoich wierzeń w życiu codziennym. Ta wiedza przyda się wszystkim, którzy na własną rękę chcą odwiedzić Kubę i mieszkać u kubańskich rodzin.
Według santerystów jedynym bogiem jest Olofi.
Jest On czystą życiodajną energią, ale sam nie kontaktuje się z ludźmi. Na ziemię wysłał pomniejsze bóstwa orichas, żeby pomagały ludziom mierzyć się z codziennością. Elegua, Obatala, Changó, Yemaya, Ogún, Oyá, Osain i inni są władczyniami i władcami żywiołów. Są też bardzo podobni do nas, ziemskich śmiertelników i targają nimi te same namiętności. Kochają się, walczą ze sobą, razem wyruszają przechytrzyć Ikú, który jest śmiercią. W religiach tych nie ma zmartwychwstania, a po śmierci wyznawców czeka wędrówka dusz.
Jak przetrwały wierzenia afrykańskie na Kubie.
W czasach kolonialnych afrykańscy niewolnicy na Kubie postanowili ukryć swoich bogów pod postaciami katolickich świętych. Dziś santeros /kapłani/ mówią wprost, że był to przebiegły sposób na ich ocalenie. Dobrym przykładem tego zabiegu jest katolicka święta Barbara. Na Kubie jest wysokim, przystojnym mężczyzną kochającym taniec, kobiety i rum, bo jest orichą męskiej seksualności.
Katoliccy kapłani niezbyt gorliwie nawracali niewolników, źródła mówią, że wręcz brzydzili się wchodzić do niewolniczych czworaków. A jednak, co ciekawe, poniżeni w swojej ludzkiej godności afrykańscy niewolnicy nie przyjęli atrakcyjnej obietnicy zmartwychwstania i nagrody w raju. Pozostali przy swojej żmudnej w wieczność i często bolesnej wędrówce duchów. Z drugiej strony przecież każdy może liczyć na to, że po śmierci spotka dobrego człowieka, który zaopiekuje się jego duszą. Zachowali też swój afrykański język, którym posługuję się podczas religijnych obrzędów.